Zostawiamy nasze namiary, umawiamy się na goldenowy spacer, jak już mały goldenek będzie w posiadaniu Moniki i Bartka, i ruszamy dalej do puszczy. Sama puszcza trochę nas rozczarowuje nawierzchnią złożoną z kocich łbów, ale satysfakcjonuje przyrodą, lasami, bagnami i zwierzyną. Wprost z puszczy po 60km dziś dojeżdżamy do Jeziorowskich nad jeziorem Gołdopiwo. Siadamy na tzw. kaczym dołku, Nordi pływa, a my nabieramy sił aby szukać noclegu. Znajdujemy obok jeszcze jedno pole - parking, potem camping, ale jedziemy do centrum Kruklanek po zakupy, po czym obładowani jak dzikie konie wracamy na pole-parking, skąd przegania nas dziwny pan w wielkim białym SUV-ie, krzycząc, że tego najgroźniejszego na świecie psa mamy natychmiast zabrać, założyć kaganiec, elektryczną obrożę, a najlepiej to od razu uśpić. Pytam go, czy to jego teren, ale nie, pan siedzi tam dla przyjemności kontroli nie swojej ziemi. Oczywiście grozi nam "odpowiednimi służbami", które przyjadą jeżeli się natychmiast nie dostosujemy. Zostawiamy tego biednego pana w jego własnym świecie i wracamy na kaczy dołek. Tu Nordi gania się z piękną Julką - owczarkiem niemieckim, a my palimy ognisko, pływamy, jemy pyszne rzeczy i oglądamy piękny zachód słońca.
Rozpogadza się.






Widocznie w Jeziorowskich tak to już jest...w niedzielę po południu chciała nas przegonić z kaczego dołka pewna pani przy pomocy odpowiednich służb. Stwierdziła przy tym, że rozbiliśmy się w "parku stworzonym pracą czynu społecznego i przez nas nikt nie chce tu przyjść posiedzieć w niedzielę"...długa historia. Teraz jesteśmy w Wydminach u bardzo sympatycznych ludzi, których poznaliśmy przez przypadek w Giżycku pod biedronką...karma musi się zgadzać. Pozdrowienia od motocyklistów ;) Beata i Jarek
OdpowiedzUsuńJakie jaja. :) a dla nas bylo tam tak super. I dlatego polecalismy. A gdzie teraz ruszacie? :)
OdpowiedzUsuńTrochę zleciało od naszej ostatniej wizyty, ale czas tak zasuwa...
UsuńJeżeli chodzi o Mazury to z Gołdopiwa w poniedziałek rano pojechaliśmy do Giżycka i tam, tak jak już pisałem wcześniej, na nasze szczęście poznaliśmy kolejnych sympatycznych ludzi (całkiem przypadkiem - Pan Zdzisiek zagadał pod marketem, że nieźle zapakowałem motocykl), którzy zaoferowali nam nocleg w przyczepie kempingowej na swoim podwórku w Wydminach. Po zwiedzaniu Giżycka wybraliśmy się do nich wieczorem i spędziliśmy tam dwie noce w przemiłym towarzystwie. Trochę popływaliśmy kajakiem po jeziorze Wydmińskim, później wybraliśmy się do Starych Juch na wieżę widokową. Ogólnie super. Później wyruszyliśmy dalej na południe, ale nie chcieliśmy już rozbijać się na żadnych zatłoczonych polach namiotowych. Dlatego po wielu godzinach poszukiwania i przeprawie promowej wreszcie dotarliśmy tam, gdzie wcześniej chciałem już nocować - na pole namiotowe Tarpan II w lesie doświadczalnym konika polskiego PAN. :) No i oczywiście nad ranem odwiedzili nas gospodarze - koniki polskie. Było super, cicho, sympatycznie no i te okoliczności przyrody. Niestety po tej nocy musieliśmy się już zawijać do Łodzi. I tak oto wyglądały nasze wojaże po Mazurach. :)
Serdecznie pozdrawiamy wesołych podróżników i Nordiego Super Psa :)
Beata i Jarek