niedziela, 28 lipca 2013

Doba - Zwierzyniecki Róg.



Za nami trudny dzień. Zła pogoda, złe nastroje, problemy z rowerami. Przejechaliśmy dziś koło 30km z Doby na półwysep Zwierzyniecki Róg, kiepsko oznaczonymi drogami rowerowymi. Oprócz złoszczenia się, w sumie nic interesującego się nie działo. Przerzutka, kręcenie, pogoń much końskich. Zatrzymujemy się przy jednym sklepie a pan mówi do nas po niemiecku. My takie zdziwko wielkie o co chodzi i odpowiadamy mu po polsku, na co on zdziwiony, że jesteśmy Polakami i że tak sobie jeździmy rowerami po Mazurach. Na Zwierzynieckim Rogu rozbijamy się na campingu, gdzie każą nam od razu wziąć psa na smycz, więc mają u nas małego minusa. Potem kąpiemy się w Mamrach, gdzie woda jest tak samo zimna jak wszędzie, cichaczem korzystamy z płatnej toalety i jemy frytki na które trzeba czekać 25 minut. Wieczorem rozkręca się impreza lokalnych oldboyów – chłopów z Mazur, którzy największe hity z ostatnich 30lat puszczają tak głośno, że jak się potem budzę w nocy i jest cicho, to mam trudności żeby zasnąć z powrotem :)

Nad ranem chłopy z Mazur dalej sączą piwo stojąc przy wygasającym ognisku, a my pakując się podziwiamy ich wytrwałość :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz