niedziela, 28 lipca 2013

do Doby!



Następnego dnia wstajemy późno, bo cały poranek pada deszcz. Ruszamy w kierunku Rynu, przez pagóry, rzeki, powalone kłody, na których Nordi uczy się akrobacji. Zaczyna lać więc chowamy się pod płachtą, a Nordi przychodzi do nas, kładzie się na stopach i momentalnie zasypia z głową na pedale. Po chwili trochę przechodzi i ruszamy dalej. W Rynie próbujemy kupić gaz, ale jest to niemożliwe oraz śrubki do roweru, bo moja łącząca rower i przyczepkę się złamała i dziś Paweł wiezie Nordiego, a ja sakwy z bagażami. Pogoda cały czas pochmurna i niepewna, udaje nam się jednak dojechać do zaplanowanej Doby, gdzie znów śpimy na półwyspie pełnym żeglarzy. Jutro Mamry i Węgorzewo! Za nami już 300km. Nordi polubił przyczepkę i całkiem chętnie do niej wskakuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz